poniedziałek, 28 lutego 2011

Otagowana :)

Ad. 5 ;)
Zostałam doceniona przez cztery świetne blogerki:
1. Lilla My (http://aboutlillamy.blogspot.com)
2. Kleopatre (http://kosme-tiki.blogspot.com)
3. Kokosowa-panna (http://kokosowa-panna.blogspot.com)
4. Kathe (http://katherina-lca.blogspot.com)

Dziękuję Wam bardzo, to naprawdę bardzo miłe :)



Zasady:
  • Podziękuj i napisz adres bloga który wręczył Ci nagrodę.
  • Napisz siedem faktów o sobie.
  • Podaj siedem blogów na które najczęściej i najchętniej wchodzisz
  • Powiadom te blogi o wygranej.

A więc:

1. Studiuję dziennikarstwo i pracuję w jednym z Polskich dzienników. Moim zawodowym marzeniem jest stworzenie gazety dla ambitnych, młodych kobiet, która służyłaby do czytania, nie oglądania.

2. Jeśli miałabym wybrać jedną rzecz jaką mogłabym jeść non stop, byłyby to długie żelki. Marzy mi się wielkie pudło z długimi żelkami!

3. Jestem święcie przekonana, że minęłam się z powołaniem, bo powinnam zostać słowotwórcą. O ile sympatyczniej byłoby powiedzieć "kociapka" zamiast "kocia łapka"...

4. Nienawidę mierzyć ubrań, szczególnie spodni, dlatego też uwielbiam lumpeksy! Wchodząc do secondhandu mogę nabrać masę rzeczy, nie mierzyć i kupić wszystko za grosze.

5. Mam nienaturalnie chude nadgarstki, nie ma takiej bransoletki, która by się na nich utrzymała. Znacie jakieś sposoby jak przytyć ręce? :D

6. Nie potrafię chodzić na obcasach większych niż 2 centymetry (a i z takimi mam problem :)), na studniówkę poszłam w glanach.

7. Kolekcjonuję bilety autobusowe, mam ich juz ponad 2000 :D

Wybieram:
  • http://lady-flower123.blogspot.com/
  • http://iloveit-cathy.blogspot.com/
  • http://urbanstateofmind.blogspot.com/
  • http://swirlpearls.blogspot.com/
  • http://no-to-pieknie.blogspot.com/
  • http://greatdee85.blogspot.com/
  • http://skonfundowana-panna.blogspot.com/
Buziaki ;)

Ostatnia szansa

Dzień dobry Piękne!

Jezcze trzy godziny zostały do zakończenia aukcji Sephory, wg mnie co jak co, ale ten zestaw jest naprawdę super :)
Link: Klik

niedziela, 27 lutego 2011

Tajemniczy post

 Apolonia ;) 

Halo, halo, droga Pani

Pilnie poszukiwana towarzyszka, obywatelka Panienka Ew., która to wygrała błyszczyk w moim giveaway'u. Jeśli wyżej wymieniona nie zgłosi się do mnie na maila w przeciągu 4 godzin, będę zmuszona oddać nagrodę innej dobrej duszyczce. Czytelniczki, do Was należy decyzja czy powiadomić Ew. o wygranej, czy poczekać parę godzinek na ponowny łut szczęścia (może to Wy wygracie ;)). Tym razem zasady będą nieco inne: w przeciągu godzin 19.00-21.00 pojawi się na blogu tajemniczy post, kto pierwszy wystawi komentarz, wygrywa! :)

sobota, 26 lutego 2011

Quire - Laura Mercier Tinted Moisturizer

 Hej :)

Znacie juicystar07 z youtube? Jestem pewna, że tak. Przyznaję się do oglądania tej wiecznie szczęśliwej, nie znającej się na zegarku nastolatki. Dlaczego? Bo odpręża. Wolę obejrzeć 15. minutowy głupiutki filmik, niż przeczytać "Dziennik Bridget Jones", który wg mnie jest współmierny poziomem.
Już przechodzę do sedna: Otórz Blair, bo tak na imię amerykańskiej "guru", ma całą masę kosmetyków, jednak tylko jeden z nich wychwala pod niebiosa i twierdzi, że nigdy go nie zdradzi. Chodzi oczywiście o krem koloryzujący Laura Mercier. Czaiłam się na niego bardzo długo. Po juicystar07 zobaczyłam go w filmiku joythedreamer, a niedawno pokazała go jeszcze Kasia z MakijazeKasiD. No i stało się. Musiałam go mieć. Już natawiona na zamówienie z "Truskawki", bolejąc okropnie nad ceną (178zł!) postanowiłam zerknąć jeszcze na allegro. Był! Za 36zł! Co prawda używany, została połowa, ale who cares? I tak chcę go kupić tylko dla testu.

Jest to naprawdę świetny krem. Cudownie nawilża skórę. Ma dość gęstą, kremową konsystencję i bardzo ładny, neutralny zapach. Mój kolor to "nude" (odcieni jest 10). Na oficjalnej stronie LM możemy wyczytać komentarze w stylu "zróbcie odcień pomiędzy najjaśniejszym a jasnym" i faktycznie mimo, iż "nude" jest tuż po "porcelain" (najjaśniejszy) to jest dla mnie odrobinę za ciemny.
Czy Laure Mercier można stosować jako zwykły podkład? Raczej nie. Jest on słabo kryjący, nadaje skórze odrobinę koloru, jenak z pewnością nie można liczyć na pokrycie większych zmian skórnych. To mnie trochę zaskoczyło, bo wymieniona wyżej juicystar07 często skarży się na niezbyt ładną cerę.
Dla kogo jest? Z pewnością dla dziewczyn praktycznych, które wolą nałożyć na twarz jeden produkt zamiast dwóch. Świetnie sprawdzi się jako krem wyrównujący kolor skóry, a nie ukrywający wyspryski. Ja bardzo lubię go mieszać z moim Toleriane Teint z La Roche-Posay, który raczej nie nawilża, ale ładnie kryje.
Czy polecam? Polecam poszukać go na allegro i kupić chociażby używany (pamiętajcie aby zapytać sprzedawcę kiedy był otwarty), nie polecam natomiast kupować jego pełnej wersji bez przetestowania.

Pozdrawiam
Sprawdzanka ;)

czwartek, 24 lutego 2011

Wyniki!!!

Hej Panienki :)

Nadszedł dzień 25. urodzin (;)) Sprawdzankowej Mamy a co za tym idzie losowania! Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem jak wiele osób wzięło udział. Mam nadzieję, że przynajmniej parę nowych obserwatorek, skuszonych paletką inglota, zainteresował mój blog i zostaną u mnie na dobre :)

Do puli losów dodałam parę nadprogramowych. Przewidziałam je dla dla kochanych dziewczyn, które skomentowały moje nierozdankowe posty, wszystkim im bardzo dziękuję i zdradzam, że jedna z tych osóbek wygrała główną nagrodę :)

Ok, pewnie większość z Was i tak tego nie czyta, tylko przewija stronę w poszukiwaniu print screena :)

A więc proszę bardzo:

Główna nagroda leci do:


A nagroda pocieszenia?




Dziewczyny, serdecznie Wam gratuluję (!!!) i proszę o przesłanie maili adresowych do poniedziałku. 
Dziękuję całej reszcie za wzięcie udziału, pamiętajcie, że każda z nas zawsze powtarza sobie "i tak nie wygram" a ktoś te nagrody musi zgarniać :) Tak więc nie poddawać się!

Buziaki 
Wasza Rozdawanka :)

Ps. Uwaga, uwaga! To nie ja mam urodziny, tylko duża Sprawdzanka (a raczej pożyczanka kosmetykanka) czyli moja Mama :)

wtorek, 22 lutego 2011

Kontra: Tangle Teezer vs Brushlab

 Hej Kochane!

Dzisiaj trochę z innej beczki. Mianowicie o włosach, a konkretnie o szczotkach do włosów. Zacznijmy od tej, która już od dobrych paru miesięcy stanowi bezsprzeczny hit w kategorii kłaczkowych rozczesywaczy, czyli Tangle Teezer. Zachęcona niezwykle pochlebnymi opiniami na wizażu i youtube, kupiłam swoją na Allegro. Kosztowała mnie kupę kasy, bo aż 70zł + koszty przesyłki (a z tego co wiem ceny w UK oscylują między 10-15 funtami, czyli ok. 50 zł). Jeśli ten kawałek plastiku okaże się beznadzieją, to chyba się zapłaczę - pomyślałam. Co się okazało?
TT jest gadżetem, to napewno. Jej kształt jest dopasowany do dłoni, robi wrażenie porządnie wykonanej, dość solidnej a przy tym lekkiej. Owszem, patrzy i trzyma się ją fajnie, jednak jeśli chodzi o czesanie to pojawia się problem.

 Nie wiem czy to kwestia moich kudełków, czy samej TT, ale czynność przesuwania jej po włosach, czy to suchych, czy mokrych, przyprawia mnie o nerwy. Po pewnym czasie zaczęło mnie denerwować to, że nie posiada rączki, muszę trzymać ją naprawdę mocno aby się nie wyśliznęła z dłoni (szczególnie przy mokrych włosach). Jestem fanką rozczesywania odżywki nałożonej w trakcie brania prysznica, z TT jest to fizycznie niemożliwe. Drugą kwestią jest fakt, iż mam wrażenie, że ona wcale tak fenomenalnie nie czesze. Jej plastikowe ząbki są różnej wielkości, jednak ich rozmiar jest dla mnie za mały. Czasami podczas szczotkowania mam wrażenie, że jedynie górna warstwa włosów jest rozczesywana, natomiast kłaczki pod spodem pozostają splątane.

 Muszę jeszcze wspomnieć o tym z czego słynie, czyli mniejszej ilości wyrwanych włosów, u mnie się to nie sprawdziło, tyle samo "piór" zostaje mi na niej jak na zwykłej rączkowej szczocie. Jak dla mnie Tangle Teezer nie jest warta swojej ceny, można wypróbować (bo przecież dziesiątki zachwyconych dziewczyn nie mogą się mylić), jednak nie polecam jej sprowadzać za wszelką cenę. Jedyny faktyczny pozytyw to taki, że szczotkę można zamknąć i wrzucić do torebki, beż obawy o łamiące się "ząbki", no i może jeszcze to, że jeśli chcemy ją umyć wystarczy opłukać ją pod bieżącą wodą i wytrzeć ręcznikiem.


Chciałabym jeszcze krótko opowiedzieć Wam o mojej faworytce, czyli zwykłej, klasycznej szczotce Brushlab. Też różowa, też gadżeciarska i zdecydowanie lepiej czesząca. Mam ją od roku, nie wypadł ani jeden ząbek, jest stabilna i gładko rozczesuje nawet najbardziej poplątane włosy (moje naturalne są kręcone). No i ma super przydatne lusterko w tyłu :) Jest to moja szczotka "stacjonarna", TT trzymam w torebce.A cena? Całkiem przystępna, bo 8$.
Jej minusem jest jeszcze gorsza dostępność niż Tangle Teezer (kupiłam ją w USA a na all się nie pojawia). Stąd pytanie do dziewczyn z UK, jest u Was ta firma? Można gdzieś kupić ich produkty?

Podsumowanie:
Tangle Teezer: 3
Brushlab: 4+

Gratis Pola, która bardzo chciała uczestniczyć w procesie tworzenia zdjęć:

Buziaki
Sprawdzanka :)

Akcja "Podaj dalej"

Przeglądając swoją skrzynkę z tzw. przydasiami, które albo mi się nie podobają, albo poprostu mi się znudziły, znalazłam dosyć sporą ilość kosmetyków po terminie. Otwierając wszystkie te moje "zmarnowane pieniądze" zaczęłam się zastanawiać nad tym które kosmetyki faktycznie mogą szkodzić po przeterminowaniu, a które nie. Wszystkie szminki, balsamy, kremy i podkłady zmuszona byłam wyrzucić (one nawet wyglądały niekorzystnie), ale znalazłam cienie z Vipery, które prezentują się naprawde nieźle: mają idealną pigmentację, kolor nie zbladł, a sam cień nadal jest aksamitny. No ale niestety, moje powieki już miały nieprzyjemne doświadczenie z alergią i nie chcę tego powtarzać. 
Postanowiłam więc oddać te cienie duszyczce, która nie obawia się konsekwencji. Zależy mi aby to była osoba, której mogą się one przydać. Nie ma się co oszukiwać, nie każdy może sobie pozwolić na kosmetyczne przyjemności i miłoby było czasami dostać coś, co może nie jest szczytem marzeń, ale czymś co naprawdę może cieszyć. Chciałabym i życzyłabym sobie tego, aby każda z nas, Kobiet, mogła sobie pomagać i cieszyć się z samego dawania, nie brania. Chciałabym w związku z tym rozpocząć akcję "podaj dalej". Większość z nas ma w swoich szafkach, szufladach i kuferkach kosmetyki, których się nie używa. Nie chodzi o drogie, ekskluzywne produkty, myślę, że niejedna dziewczyna ucieszy się chociażby z błyszczyka Wibo.

Jeśli jest wśród czytających tego posta ktoś, komu te cienie sprawią radość, proszę napisz do mnie maila. Proszę również o uczciwość, to nie jest zwykły giveaway.Może to brzmi górnolotnie, jednak wierzę, że w tym wypadku opieramy się głównie na zaufaniu i nadziei.

Wasza Sprawdzanka.

piątek, 18 lutego 2011

środa, 16 lutego 2011

Catrice - czyli nie całuj, bo szminki szkoda!

 Catrice Absolute moisture lipstick

W zeszłotygodniowej ankiecie wygrały szminki Catrice. Nie będę kłamać, że nie jestem z tego powodu szczęśliwa, są to zdecydowanie jedne z moich ulubionych pomadek. Dlaczego? Bo mają wszystko to czego moje usta potrzebują, szczególnie zimą. Prezentowana przeze mnie seria to "Absolute moisture", czyli pielęgnująca ustencja kolekcja obiecująca delikatne, acz intensywne nawilżanie. Dla mnie jest to niestety absolutną podstawą, ponieważ jestem nieszczęśliwą posiadaczką wiecznie spierzchniętych ust. Za co jeszcze można je kochać? Za kolory! Od pięknych naturalnych beży, przez delikatne róże, po intensywne czerwienie. Pomadki Catrice mają wykończenie transparentne, przez co wydają się być niezwykle "spojone" z naturalnym odcieniem naszych ust. Moim bezsprzeczym faworytem jest "Spicy Coral", przepiękny faktycznie koralowy kolor. To co dodatkowo wyróżnia te pomadki jest fakt, iż wszystkie pozbawione są denerwującego brokatu, czy nienaturalnej perły. No i nie można nie wspomnieć o cenie, która wynosi ok. 10 zł. Wady? Dwie. Po pierwsze: dostępność, bo z tego co wiem szminki Catrice można zlazeźć tylko w Naturze.Po drugie: Cud miód i orzeszki tylko przez godzinkę, potem wszystko pięknie się "zjada".

Pozdrawiam i dziękuję za to, że bierzecie udział w losowaniu :)

Wasza Sprawdzanka

sobota, 12 lutego 2011

Sprawdzankowy GIVEAWAY

 Hello, hello, hello!

Z okazji 15. obserwatorki mam dla Was mały giveaway.
Wiem, że podobała Wam się moja kolekcja inglotowych cieni, więc pragnę Wam sprezentować śliczną "piątkę" w neutralnych kolorach: zieleni i szarości.
Losowanie odbędzie się 24 lutego (w urodziny Sprawdzankowej Mamy :)) o godzinie "po śniadaniu".
Pragnę również zaznaczyć, że rozdanie jest international :)


Kolory wybierałam pod kątem moich ulubieńców, są to:

- 349 matte
- 23 pearl
- 433 pearl
- 416 pearl
- 420 pearl

Zasady:
- oczywiście jesteś moim obserwatorem
- w komentarzu wpisujesz który kolor z TEJ strony jest Twoim faworytem (+los)
- umieszczasz wiadomość o losowaniu na swoim blogu i blogrollu (+2 losy)

Nagroda pocieszenia:
Przepiękny błyszczyk wet'n wild w kolorze 563B (piękny bladoróżowy kolor ze srebrnym połyskiem)

A tak wyglądają nagrody:





Powodzenia :)

piątek, 11 lutego 2011

Aaaaallegro

Kochane moje

Dotarł już do mnie kod aktywacyjny allegro :)
Właśnie wystawiłam zestaw stila. Polecam Wam szczególnie tinted moisturizer, mam taki sam :)
Pięknie stapia sie z kolorem skóry bladziochów.
Mam dla Was małą niespodziankę: Osoba, która wygra ten zestawik a będzie w gronie moich obserwatorów dostanie coś fajnego w gratisie, spodoba się Wam :)

Link do aukcji TU


Wystawiłam także lakier Essence z kolekcji limitowanej Metallics w kolorze 02 copper rulez! W zestawie jest lakier + magnes. Lakier można nosić sam lub robić fantazyjne wzorki przy pomocy magnesu.
Zobaczcie zdjęcia w googlach, pięknie to wygląda, jednak ja niestety nie posiadam daru paznokciowego :(

Link do aukcji TU

Buziaki, Sprawdzanka :*

Sprawdzankowa organizacja cosmeticów


Zdjęcia są o TU :)

Chcecie to macie, czyli gdzie Sprawdzanka składuje swoje skarby. Zacznę może od tego, że jestem maniaczką porządku. Wszystkie moje ubrania, książki i kosmetyki mają swoje miejsce a jedyną przestrzenią w jakiej może panować bałagan jest moja torba. Dlatego też robiąc dla Was zdjęcia musiałam się zmagać z nie lada stresem przy wywalaniu skarbów z szuflad. Przejdźmy jednak do sedna.

Całą swoją kolekcję trzymam w szufladzie biurka. Głównym sprawcą ładu są schowki na biżuterię, które Tata kupił na narzędzia a ja trzymam w nich kosmetyki (fot. 1,2,3). Są świetnym rozwiązaniem dla wszystkich dziewczyn, które mają niewiele miejsca a wiele kosmetyków :)

Jako, że Sprawdzanka jest patenciarą, którą drażnią latające luzem błyszczyki, kredki i inne maskary, zrobiłam dwie dodatkowe przegródki przy pomocy okładki, nożyczek i linijki (fot. 4). W szufladzie leży także drewniany pojemniczek po cygarach (nie pytajcie :)), w którym trzymam część inglotowych palet (fot. 5,6).

Przejdźmy do tego co znajduje się na biurku. Więc na samym środku leży piękna srebrna taca, na której stoją wszystkie Sprawdzankowe podkłady, fix+ i pojemnik na waciki (fot. 7). Z prawej strony jest srebrne opakowanie po cukierkach, które ozdobiłam czarnymi klejnocikami (zerwałam je z koszmarnej koszuli), trzymam w nim wszystkie pędzle. A coby stały prosto, jak na baczność, do środka wrzuciłam ziarna kawy (fot. 8,9,10). Obok pędzli stoi zielona plastikowa patera, na niej perfumy i puder  z brokatem do ciała (nie znoszę go, ale ślicznie pachnie :) (fot. 11, 12). Z lewej strony podkładowej tacy stoją dwa szklane, zielone kubeczki a w nich czyste i brudne gąbki do podkładu (fot. 13). Na biurku goszczą jeszcze: lustro i piękny różowy wazon z suszonymi kwiatami.

W biurku są jeszcze trzy dość duże szuflady w których trzymam kosmetyki do pielęgnacji, do włosów i pierdoły :) Większość rzeczy włożona jest do drewnianych pudełek (fot. 14, 15). Znajdziemy tu również szklany różowy wazonik, w którym trzymam spinki, gumki i inne (fot. 16,17), plastikowe miski dla kota (haha) z różnego rodzaju próbkami, odsypkami i gratisami (fot. 18,19) i metalowy kubeczek z pędzlami czekającymi na kompiel (fot. 20).

To by było na tyle, jak widzicie Sprawdzanka lubi sobie pokombinować i uwielbia wymyślać nowe zastosowania do pojemników wywalanych przez Mamę. Ale nade wszystko Sprawdzanka kocha kosmetyki!

Buziaki Kochane

Ps. Wybaczcie mi kiepską jakość zdjęć ale do dyspozycji miałam tylko aparat w telefonie

czwartek, 10 lutego 2011

Bloggie stuff

Hej Panienki (i mężatki?)

Mam małe pytanko. Dostałam maila z zapytaniem czy mogłabym zrobić post o przechowywaniu kosmetyków. Jasne, że bym mogła! Tylko chciałabym się upewnić, że jest to kwestia która interesuje więcej niż jedną osóbkę. Stąd moje pytanie: chcecie?


Ps. prawda, że pięknie obrobiłam ten znak? Dżiz, nowe talenty ze mnie wychodzą :)

Edit: Jak będzie Was 15 (obserwatorek) odbędzie się małe co nieco :)


Pozdrawiam Was serdecznie
Sprawdzanka

środa, 9 lutego 2011

Quire, czyli quick review

Wiem, rozpędziłam się z tymi postami, ale co mam zrobić skoro ja mam Wam tyle do powiedzenia!? No nie mogłam się opanować poprostu, odkryłam swój personalny ideał na ustencja, czyli:

MANHATTAN Soft Matt Lipcream

Spójrzcie tylko na te kolory.  Piękne, subtelne, dziewczęce róże i delikatne brązy. Nie wiem jak Wy, ale ja parę miesięcy temu miałam obsesję na punkcie "nude lips". I nie chodziło mi wcale o superblade, pozbawione koloru wargi. Chciałam stuprocentowego naturalnego wyglądu, bez suchych skórek i nieprzyjemnej, grudkującej się konsystencji. Te szminki (to nie są błyszczyki) mają cudownie jedwabistą konsystenję, nic się nie zbiera w naturalnych zmarszczkach, wszystko pozostaje na swoim miejscu przez ok. 3 godziny, co u mnie jest naprawdę czymś niesłychanym. Aplikator jest w formie gąbki znanej nam z wielu błyszczyków, z nakładaniem nie ma najmniejszego problemu. Szczerze polecam! Ja chyba kupię je wszystkie bo cena również jest rewelacyjna (ok. 15zł w Naturze).
Dodam jeszcze, że na moim zdjęciu kolory wyglądają jakby posiadały drobiny, nie, nie, nie. Wszystkie odcienie są idealnie matowe.
Mój kolorystyczny faworyt? Brudny róż, czyli 56K. Drugi odcień (45H) jest bardzo intensywną krwisto-koralową czerwienią, świetna do delikatnego pacnięcia na środek ust.


Pozdrawiam Was moje piękne, pędźcie po te szmineczki, bo warto :)

Wasza Sprawdzanka

wtorek, 8 lutego 2011

Bloggie stuff

Hej, hej

Mam dla Was małą ankietę, chciałabym abyście dawały mi znać o czym powinnam napisać i co Was najbardziej interesuje. Mam nadzieję, że póki co blog nie wydaje się być nudny i znalazłyście coś ciekawego dla siebie.

Na dole recenzja baz pod cienie, mam nadzieję, że do czegoś się przyda. Sklepik jest narazie prowadzony za pomocą maili, ponieważ czekam na kod z allegro, cierpliwości :) Pamiętajcie, że bardzo chcętnie się z Wami na coś powymieniam, chodzi przecież o to by produkty nie leżały.

Edit: Czy widziałyście już moje "słocze" inglota? Macie jakieś ulubione kolory, których mi brakuje?

Buziaki
Sprawdzanka :)

poniedziałek, 7 lutego 2011

Cień do bazy, cień do bazy

Cześć Piękne!

Znacie to uczucie gdy cała Wasza praca okazuje się iść na marne? Bo jak można nazwać godzinę ślęczenia nad precyzyjnym makijażem oka, gdy po dwóch następnych godzinach, przeglądając się w restauracyjnym lustrze, dostrzegacie zero makijażu na powiece a 100% okropności w jej załamaniu?
 Ach... Tylko my, dziewczyny z problemem opadającej powieki i rolującymi się cieniami możemy śmiało powiedzieć co to znaczy rozczarowanie. Bo przecież nie po to wydajemy 10, 50 czy 100 zł na super napigmentowane, wyraziste cienie, które po godzinie znikają.
Stały się modne jakiś rok temu, ratują nasz codzienny makijaż oka, świetnie nadają się dla dziewczyn wymagających „podbicia” koloru cieni i trzymania się na swoim miejscu przez cały dzień.
Zapewne domyśliłyście się już, że dzisiejszy post będzie o bazach pod cienie do powiek.
Ja zaczynam się już powoli mianować specjalistką do spraw trzymania się cienia na miejscu. Przetestowałam 5 baz i myślę, że znalazłam już tę jedną jedyną, najukochańszą,. Zacznijmy jednak ranking od tej najgorszej, czyli:

Pixi lustrous eye primer
Kupiłam ją w TK Max po sporej przecenie (normalnie kosztuje ok 25$). Producent zapewnia, że baza bogata jest w odmładzającą witaminę E, aloes i całą masę dobroczynnych składników pielęgnujących tak delikatną strefę jaką są oczy. Jaka jest dla mnie? To trochę śmieszne, ale ja tę bazę stosowałam głównie jako rozświetlacz. Jest ona bowiem bardzo tłusta, co dla mnie zupełnie ją wyklucza z grona baz pod cienie. Wszystko po niej spływa, nic się nie trzyma, cienie wałkują się szybciej niż bez niej. Jako rozświetlacz - boska! Pięknie podkreśla łuk brwiowy, czy kości policzkowe.


 Urban Decay Eyeshadow Primer Potion
Czyli gwiazda amerykańskiego youtube. W pewnym momencie swojego szarego widzowania poczułam się gorsza nie mając tej bazy w swojej kosmetyczce, więc kupiłam jej malutką wersję. Niby wszystko jest w porządku, faktycznie jest bardzo kremowa, łatwo się nakłada, nic się nie roluje przez długie godziny, ale jakoś tak bez szału.
Nie kupiłabym jej ponownie bo a. jest za droga, b. bawienie się w rozcinanie opakowania mnie nie bawi, c. nie ma w niej niczego niezwykłego.

 MAC Paint Pot "Bare Study"
Paint Poty z natury są bardzo zbite, można nawet powiedzieć, że twarde. Jednak pod wpływem ciepła naszego palca cudownie się rozprowadzają. Delikatne drobinki dają subtelny, broń Boże nie nachalny efekt. Jedynym minusem jest dla mnie niehigieniczność aplikacji, nie ma opcji by obejść wkładanie palucha w pojemniczek.

Artdeco Eyeshadow Base
Moja pierwsza baza pod cienie, cóż ja mogę nowego o niej napisać? Jest świetna: makijaż oka trzyma się cały dzień, intensyfikuje kolor, aplikacja  bardzo przyjemna (mimo, iż do niej też musimy włożyć palec) i jest niezwykle kremowa. Jedyne co może niektórych odstraszać to zapach, który jest dosyć intensywny, przypominający dobrej jakości męską wodę po goleniu (ja ją za ten zapach kocham).

SMASHBOX Photo Finish Lid Primer
Ta baza to moja niekwestionowana faworytka. Jest niezwykle kremowa, ma delikatny, jasnobeżowy kolor, który sam sobie cudnie wygląda i spokojnie może pełnić funkcję dziennego cienia. Jej aplikacja to sama przyjemność, dwie malutkie kropeczki na oku wystarczą by pokryć całą powiekę. Dodatkowo wygładza drobne zmarszczki, no poprostu miodzio! Minusów nie widzę, no może oprócz ceny... 


Podsumowując mogę napisać jeszcze, że jeśli aktualnie Wasz portfel mówi NIE! wszystkim kosmetycznym wydatkom możecie z powodzeniem stosować metodę podkład+puder na powiekę. Myślę, że jest to dobra alternatywa dla tych, którzy makijaż traktują raczej okazjonalnie. Nie ma sensu inwestować w coś co będzie stało. Dla trochę bardziej wymagających, acz cały czas ze skromnym budżetem polecam bazę artdeco. Jeśli natomiast wałkujące się cienie spędzają Wam sen z powiek kupcie świetną bazę ze SMASHBOX. Jestem pewna, że podoła nawet najbardziej opadającym powiekom na świecie.

Jeśli macie ochotę na wypróbowanie baz:

Pixi lustrous eye primer
lub
Urban Decay Eyeshadow Primer Potion
lub
Artdeco Eyeshadow Base

dajcie mi znać, chętnie Wam ją odsprzedam albo wymienię się na coś z porównywlnej półki cenowej.

Całuje Was mocno :*
Wasza Sprawdzanka

sobota, 5 lutego 2011

SMASHBOX, czyli baza pod bazę bazy

Witajcie moje Piękne :)

Tak jak obiecywałam dzisiaj będzie o bazach. Kupując zestaw Wish for the Perfect Primer byłam święcie przekonana, że co jak co, ale ten zakup nie ma prawa mnie rozczarować. Podskakując do domu z nowymi nabytkami miałam w głowie moją poprzednią bazę z inglota, która okazała się być kompletnym niewypałem. Siedząc przed lustrem nałożyłam na ryjek bazę nr 1. czyli: Photo Finish Targeted Pore and Line Primer. Pani z Sephory uprzedziła mnie żebym użyła jej w okolicach nosa i ewentualnie odrobinę na czoło. Efekt? Cóż, spodziewałam się skóry jedwabiście gładkiej, z faktycznie zmniejszoną ilością porów, a tu klapsko! Nie widziałam żadnej zmiany, skóra była skórą, pory porami. Podobnie w przypadku bazy nr 2, czyli Photo Finish Oil Free Foundation Primer. Beztłuszczowa? Super - pomyślałam - sama mam cerę mieszaną, ze skłonnością do przetłuszczania się w strefie "T". Niestety ja, jak Boga kocham, czułam tłuszcz! Pogooglałam, poczytałam i znalazłam, że te dwie bazy świetnie sprawdzają się u dziewczyn z umiarkowanymi problemami  typowymi dla mieszańców. Pod pewnym względem muszę jednak stwierdzić, że ta baza jest naprawdę dobra, chodzi mi o utrzymanie makijażu przez cały dzień. Fakt, jeśli nałożycie ją rano make up będzie się trzymał bardzo długo. Producent zachęca również do noszenia bazy bez podkładu. Zapewnia, że cera będzie wygładzona i aksamitna.
Przejdźmy jednak do najprzyjemniejszej dla mnie części, czyli bazy która sprawdziła się u mnie w 100%-ach, czyli Photo Finish Lid Primer. Baza pod cienie (Sprawdzanko, maż już trzy bazy pod cienie a zakochujesz się w kolejnej!). Tak, jestem w niej zakochana. I niech mnie prąd kopnie jak nie będę płakać po jej zużyciu! Dziewczyny, kupujcie póki możecie - baza ideał. Spełnia wszystkie podstawowe wymagania, czyli cienie nie wałkują się a ich kolor jest pięknie uwydatniony. Dodatkowo baza ma cudownie aksamitną konsystencję, cudownie się ją aplikuje a ponadto spokojnie można sobie z rańca nałożyć tę bazę na oczęta, maznąć linerem, pojechać z tuszem i make-up gotowy, bo baza ma śliczny kolor delikatnego beżo-brązu. Zdecydowanie wolę ją od słynnej Urban Decay na której cienie wcali się tak super nie trzymały.

Podumowując: Mam wrażenie, że zarówno baza mniejszająca widoczność porów jak i  ta wygładzająca są dobrymi bazami dla osób bardziej wymagających, ponieważ  nie mam potrzeby utrzymywania swojego make up w idealnym stanie przez cały dzień, wystarcza mi puder. Zdaje się, że są poprostu ludzie którzy nie wyobrażają sobie makijażu bez bazy i tacy którzy uwżają ten proces za zbędny. Chyba zaliczam się do tej drugiej grupy, chociaż makijażu oka bez bazy już totalnie sobie nie wyobrażam :)

Jeśli macie ochotę na wypróbowanie baz:

SMASHBOX Photo Finish Targeted Pore and Line Primer
lub
SMASHBOX Photo Finish Oil Free Foundation Primer

 dajcie mi znać, chętnie Wam ją odsprzedam albo wymienię się na coś z porównywlnej półki cenowej.

Buziaczki moje kochane Sprawdzaczki
Wasza Sprawdzanka

piątek, 4 lutego 2011

Bloggie stuff

Cześć Kosmetykomaniaczki :)
Zapewne zastanawiacie się: po co nam kolejna dziewczyna testująca kosmetyki? Wiem, wiem. Jest kochany wizaż, jest cudowny youtube, jest cała masa blogów na których miłośniczki urody recenzują dla Was kosmetyki. Jednak ja obrałam nieco inną ścieżkę.Jak wiecie każda z nas ma swoje ulubione i znienawidone produkty. Dla jednej podkład Vichy Norma Teint będzie strzałem w dziesiątkę, dla innej mega klapą. Ja również będę recenzować kosmetyki, które zapowiadały się być hitami a były klapami. I właśnie w tym momencie następuje innowacja: same będziecie miały okazję przetestowania! Moje subiektywne klapy będę wystawiała na allegro, gdzie za ponad połowę ceny będziecie mogły je przetestować. Zapewniam, że wszystkie kosmetyki będą świeże i zadbane. Nie ma mowy o produktach przeterminowanych!
 Przy każdej notce znajdziecie również informację o produkcie, który będę testowała w następnym tygodniu. Zacierajcie łapki i cierpliie czekajcie na perełki :)

Następna notka:
*baza wygładzająca SMASHBOX Photo Finish

Wasza Sprawdzanka